"Mamo, nie cytaj, jób śniadanie!" - krzyknął Młody. Oderwałam się więc od lektury i spojrzałam nieprzytomnie na zegar ścienny. Faktycznie, smarkacz ma rację. Godzina dziesiąta - czas odessać się od literackiej rzeczywistości i zaserwować potomstwu jakże przyziemny i banalny posiłek poranny.