Czy to w ogóle możliwe w dzisiejszych czasach? W prozie codzienności słychać od starszego pokolenia zwłaszcza: "Życie to nie film, nie ma takiej miłości". Nie czuję, że rymuję.
Jasne, jeżeli oczekujemy być obsypywane kwiatami, prezentami i niespodziankami dzień w dzień, to pewnie, że nie ma. Ale jednak kiedy myśli się trzeźwo i przyjmuje rzeczywistość taką, jaka jest, można się miło zaskoczyć. Moja miłość jest jak z filmu, wbrew wszystkiemu.
Miłość jest wtedy, kiedy On nie obraża się, że zeżarłam wszystkie chipsy. Kiedy kupuje mi absurdalne rzeczy, które wie, że mnie uśmiechną, jak kapcie-pingwinki i poduszkę Pusheena. Kiedy widzi, że to TE dni i bez słowa wręcza wino i wsadza do paszczy kostkę czekolady. Kiedy nie wzdycha widząc niewyrzucony wacik w łazience, tylko ciągnie ze mnie bekę. Znowu.