#lepszyporód

Duża mokra plama pod nogami, krzyk "RODZĘ.....", szybka jazda do szpitala a po 10 minutach tata odcina pępowinę i szczęśliwej mamie kładą dziecko na brzuch.Tak dzieje się tylko w filmach.W rzeczywistości poród zaczyna się bolesnymi skurczami a wody płodowe nie tryskają z nas jak wylana woda z wiadra. W szpitalu zamiast się szybko nami zająć, bo przecież rodzimy, każą czekać, przygotować ubezpieczenie, dowód osobisty i wypełnić setki druczków. A my z tym bólem zginamy się wpół i przytakujemy, żeby jak najszybciej trafić na porodówkę.Z perspektywy dwóch lat jakie minęły od porodu mojego pierworodnego, mogę zdecydowanie powiedzieć, że rodziłam po ludzku. Przez całą ciążę dopytywałam wszystkich możliwych osób, matek i lekarzy jak to jest rodzić w szpitalach w moim województwie. Poród boli, to wiedziałam na pewno i z tym nie ma dyskusji, ale co robią szpitale, żeby choć trochę ulżyć nam w tym bólu, żeby kobieta czuła że w tej chwili dzieje się jej mały osobisty cud, a nie że jest kolejnym druczkiem do wypełnienia i problemem, z którym trzeba się uporać przed końcem zmiany. Do wyboru miałam kilka szpitali, w żadnym z nich nie było znieczulenia, ale w każdym miałam duży wybór płatnych lekarzy i położnych, którym za opiekę podczas porodu trzeba było oddać całą pensję.

Komentarze Facebook