Kropka nie miała zbytnio wyjścia w kwestii zamiłowania do literatury. W domu, w którym starszy brat non stop przegląda obrazkowe książki, lub męczy rodziców by "cytali" te poważniejsze - o Kubusiu Puchatku, Basi, Kocie Filemonie i innych herosach masowej wyobraźni. W domu, w którym matka nocami pochłania* najnowsze perełki publicystyczne, by nad ranem nadludzkim wysiłkiem doczytać ciekawą powieść, a tata w nielicznych wolnych chwilach podczytuje opracowania naukowe o kulturze Chin, ta mała dziewczynka po prostu musiała zaakceptować fakt, że książki są ważne.