Komary - koszmary

Zastanawiam się co płynie w moich żyłach, że te paskudy tak do mnie lecą. Nieważne, o której godzinie pojawię się na placu zabaw i tak wychodzę z nową kolekcją bąbli. Gdyby to kończyło się na zwykłych bąblach to bym się nie przejmowała, ale w większości przypadków pojawia się rumień i to taki o średnicy 10 cm minimum i opuchlizna. Nie odczuwam swędzenia tylko ból, który się nasila gdy jest gorąco. Mam dosyć. Ponieważ karmię MB piersią to nie chcę zażywać leków i muszę korzystać z tzw. "babcinych sposobów", które nie zawsze skutkują. Próbowałam już okładów z sody, cebuli i ziemniaków. Tatko kupił mi zapas olejków waniliowych, który podobno je odstrasza, to jeszcze tego spróbuję. Mama się śmieje, że odkąd wyprowadziłam się z domu to i ją zaczęły gryźć komary a wcześniej to wszystkie żerowały na mnie i reszta domowników miała spokój. Trudno jest jak jest. Dobrze, że dzieciaki nie pogryzione.

Komentarze Facebook