Jest takie miejsce...

Ostatnio sporo spaceruję.Spacer z Fryniem, gdy Nacio relaksuje się w przedszkolu, stał się nieodzownym elementem każdego niemal dnia. Takim przerywnikiem domowego zgiełku i obowiązków. Ratunkiem od jęczenia naszego wiecznie znudzonego, najmłodszego chłopiny.Dlatego pakuję nas, Frynka w osiemdziesiąt warstw odzieży zimowej i wózek, siebie w wełniany sweter, płaszcz i czapkę i ruszamy.Mamy stałą trasę, która przewiduje wizytę w kawiarni po kawkę oraz zakupy, jeśli jest taka potrzeba. Frycek zwykle zasypia, a ja idę z ciepłym kubkiem w dłoni i z rozkoszą oglądam domy, okna, okienka na strychach (takiego mam bzika) i witryny sklepowe.Pewnego dnia spacerowałam sobie właśnie, gdy trafiłam w pewne wyjątkowe miejsce...Uwagę moją przykuła niewielka witrynka sklepowa, zagospodarowana w niezwykle sympatyczny sposób. Taki, że nie możesz przejść obojętnie obok. Zwłaszcza jeśli lubisz nietuzinkowe książeczki i drobnostki dla dzieciaków.Zaszłam.I utonęłam.Także słuchajcie mamusie, babcie, ciocie dzieciaczków z Zielonej Góry!

Komentarze Facebook