Jak kryształ.

Nie znam drugiego tak dobrego człowiek jak mój syn.Jest to mały chłopczyk o kryształowym sercu.Sercu czystym jak łza.Tak, tak wiem, jako matka jestem obiektywnie nieobiektywna.Ale nie w tym przypadku.W czasach niedzieciowych, co jakiś czas pojawiały się w moim życiu slogany na temat dzieci, wskazujące na ich niewinność. Jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam, nie zatrzymując się nad tym dłużej.Było to przecież wtedy jakieś zupełnie nieważne było. Bo co mi tam do dzieci.Niech sobie będą, jakie chcą.Bo nie rozumiałam.Tak naprawdę w ogóle nie rozumiałam o co tym mądrym chodzi.Teraz już wiem...Doświadczam zachowań mojego synka codziennie. Kilkanaście godzin dziennie.Od trzech lat... Przez trzydzieści sześć miesięcy...Stale.Obserwuję.Słucham.Wzruszam się.Zachwycam.Rozumiem...Mój Syn jest małym człowiekiem, absolutnie przesłodkim, nie tylko z wyglądu. Jest tak doskonale dobry, że momentami, gdy tak sobie o nim rozmyślam, aż trudno mi uwierzyć, że człowiek może być aż tak dobry.Niewinny...Jego intencje są tak słodko czyste...Nie ma w nim złości.Denerwuje się czasem, to prawda,  ale z tak rozczulających powodów, że trudno to nazwać złością - tym samym określeniem, które używa się aby nazwać naprawdę przykre dla otoczenia emocje - raniące, niszczące.Nie ma w nim zazdrości.Chytrości.Tak wiem, my też przerabialiśmy - To moje! Nie dam!Ale w końcu minęło w znacznym stopniu ;-)Ostatnio Nacio wyjął z szuflady, w której trzymamy słodycze małe pudełeczko czekoladek.

Komentarze Facebook