imprezowy sezon

wokół słyszałam o "urodzinkach" dla dzieci to tu to tam. A moje dziecko Zu nigdzie nie było zapraszane. Nie żebym jakoś bardzo rozpaczała, ale nie ukrywam, że przez myśl mi przebiegło- czemuż to moja córka najwspanialsza żadne "party" nie jest zapraszana? Widząc jej dzikość w stosunku do innych dzieci, miałam pewne podejrzenia, czemu tak się może dziać, ale z drugiej strony myślałam sobie, no cóż w tym złego, że jest dynamiczna;-)Cierpliwi zostaną wynagrodzeni- i tak dostałyśmy swoją szansę, a Zuza swoje zaproszenie na imprezę urodzinową. I to nie do byle kogo, ale do obecnej, to znaczy tegorocznej, miłości przedszkolnej. ( Bo o tym, że Zu jest kochliwa to już pisałam, teraz jeszcze wyszło, że jest dość nie stała w uczuciach, i w tym roku jej potencjalnym mężem jest już ktoś inny niż  w zeszłym sezonie, aczkolwiek stary kandydat nadal ma  pewne względy). Urodziny kolegi odbywały się na kulkach- czyli w sali zabaw- i była to trzygodzinna dzicz dzieci, z której wyszły mokre jak szczury po przebiegnięciu na karuzeli miliarda okrążeń. A co najdziwniejsze Zuza jako jedna z nielicznych nie okazywała zmęczenia, ale dalszą chęć biegania i siłą, ciągnąc za fraki, standard w naszym przypadku, musiałam ją wyszarpywać a kulkowego basenu. Ale ja nie o tym.

Komentarze Facebook