Haniebna myśl.

Dzisiaj obwieszczę publicznie prawdę, skrywaną głęboko przez większość kobiet.Prawdę wstydliwą.Być może potępianą.A jednak prawdę.Prawdę, która u większości z nas była powodem wewnętrznego żalu, wyrzutów sumienia i psychicznej chłosty.Wyjawię ją, bo może wówczas będzie nam raźniej.Przełknąć tę łyżkę dziegciu z macierzyńskiej beczki miodu...Otóż.Smak macierzyństwa poznajemy wraz z pierwszym porannym pawiem w krzakach, w drodze do pracy.Wraz z pierwszą ciążową migreną, kiedy wolno sobie pomóc wyłącznie apapem, a to przecież szajs jakiś jest, a nie porządna tabletka od bóluPoznajemy go przed lustrem, wraz z pierwszą refleksją typu:  staję się macierzyńską foką, z wielkim bufetem, brodawkami wielkości talerzyków do ciasta i totalnym zanikiem talii.Każda z Was mogłaby wymienić co najmniej sto podobnych sytuacji, kiedy poczuła, jak to jest, gdy już się nie jest tylko sobą.I co? Jak smakowało?M-m-m! Cudnie! Prawda?No własnie. Prawda.A prawda jest taka, że w takich momentach wcale cudnie nam nie jest.Ba! Okropnie jest!A chwilami to nawet obrzydliwie!I  wtedy znika pierwotna euforia pod tytułem: "Hura!

Komentarze Facebook