Salon
piercingu czy studio tatuażu to tak na chłopski rozum ostatnie
miejsce, które powinnam odwiedzać w moim obecnym stanie. Jeszcze
tego brakowało, żeby baba w ciąży robiła sobie kolczyki, dziary
czy inne modyfikacje. Zastanawialiście się może kiedyś, DLACZEGO
tak naprawdę ciąża nie jest dobrym momentem na takie zmiany w
ciele? Może rezygnacja z dodatkowych ozdób na ciele to tylko
przesadzona troska i tak naprawdę nie ma podstaw do odmawiania sobie
nowego microdermala czy przekłucia w ciąży?