dojrzałe rodzicielstwo

nie chodzi o to, że nagle wraz z upałem spłynęła na ns jakaś mądrość życiowa dotycząca wychowywania dzieci i teraz jesteśmy już mądrzy i odpowiedzialni. Niestety nic   z tych rzeczy, powiedziałabym, że wręcz przeciwnie trochę mózgu nam wyparowało.Dojrzałość jest raczej ładniejszym, w moim odczuciu, zastąpieniem słowa- starość, czy raczej procesu naszego rodzicielskiego starzenia się.Dowody? Proszę bardzo. Z naszą córką Zuzą musimy rozmawiać o niepozakazywaniu majtek i całowaniu, nawet za tysiąc lalek, kolegów z przedszkola oraz wysłaliśmy ją na pierwsze samodzielne zakupy. Antek z kolei zawołał sam, że chce siku i odrzuca smoczek, w zamian za to, że "pójdzie na rower w kasku, jak duży chłopak".Zacznę od majtek. Otóż pewnego wieczoru Zu nam komunikuje, że była "na karze" z Oliwierem i na tej karze właśnie "pokazywała mu części ciała nago, ponieważ tak bardzo ją prosił". Pytamy: jakie części ciał? Zu: No wszystkie, razem z cipkiem. Pomyśleliśmy, że gorzej już być nie może, więc brnę dalej i pytam: czy często się to zdarza? Zuza szczerze bez skrępowania: No bywa!Po opanowaniu śmiechu przeprowadziliśmy rozmowę na temat tego komu, kiedy i co można pokazywać. Oliwer oczywiście w domu ani słowa nie powiedział;-)Przez parę dni był spokój, aż tu wczoraj odbieram Zu z przedszkola., a tu komunikat: Mamo jest problem? Jaki?- pytam. Zu: Jaś mnie polubił. Matka: not o dobrze, a skąd wiesz, że cię znowu polubił?

Komentarze Facebook