Kilka miesięcy myślałam, walczyłam, w końcu uległam i kupiłam książkę Sarah Rainey "Trzyskładnikowe wypieki". Czemu się wahałam? wiedziałam, że piekąc z niej będę działać na półproduktach co zawsze budzi moje wątpliwości. I wiecie co? całkiem niesłuszne!
Przede wszystkim są tam proste receptury bazujące na tym co zazwyczaj mamy w domu albo w co łatwo się zaopatrzyć. Masło orzechowe, mleko skondensowane, banany czy płatki to w końcu nic złego, nieprawdaż? a czasami każdemu zdarza się zjeść coś obrzydliwie słodkiego. Tak w tej książce receptury nie należą do prozdrowotnych.
Przepis na te ciasteczka jest chyba pierwszym w książce, a na pewno pierwszym jaki wpadł mi w oko. Banalnie prosty w przygotowaniu no i potrzebowałam tylko 3 składników :)