Ananasy.

Zachorowałam na nie na samym początku sezonu letniego.Choć przyznam, że stałam się niezwykle wybredna i rozpuszczona jak dziadowski bicz i mało co mnie ostatnio urzeka.Ale te ananasy...Miłość od pierwszego wejrzenia. I konieczni chciałam je dla obydwu moich nieletnich panów.Gdyby nie to, że naszego budżetu domowego pilnuje mój osobisty żyd w portfelu...Zapłaciłabym za nie coś koło dwustu złotych.Sporo jak na ananasową fanaberię.Dlatego na początku odpuściłam.

Komentarze Facebook