26-28 tydzień ciąży - wypadek i inne przypadłości.

 "Stopnie bólu"

Dawno nie pisałam. Dlaczego? Okazuje się, że przytulanie się do schodów nie ma najprzyjemniejszych skutków. Niecałe 2 tygodnie temu chcąc zejść na dół w celu zdążenia z mdłościami we właściwe miejsce i na mojej drodze stanęły chody, a właściwie ja im stanęłam na drodze, ponieważ poślizgnęłam się i je obiłam (biedne schody). Oczywiście według niezmiennych praw wszechświata musiałam się uderzyć w najbardziej bolesne miejsce, czyli upadłam na kant stopnia dołem pleców (jeszcze część pleców ;) ) i obiłam moją i tak już wołającą o pokój na Ziemi miednicę. Wynik tego był dość smutny (kto by się spodziewał?) i przez kilka dni nie byłam prawie w stanie chodzić, ani też nie było żadnej pozycji, w której bym nie jęczała z bólu. Mój M okazał się po raz kolejny wspaniałym człowiekiem i budził się w nocy (przy mojej pomocy) aby mnie przewrócić na drugi bok (tak mniej więcej co godzinę trzeba było, bo dłużej nie wytrzymywałam na jednym boku). Dobrze podsumował moje wyczyny stwierdzając, że kobiety w ciąży w sumie mają dobrze, bo przecież normalnie jęczą tylko od czasu do czasu i to facet musi się postarać, a w ciąży mogą cały dzień ;) Aż żałowałam, że nie mogłam się śmiać.
Dziś już jest pawie dobrze, tzn. ból wrócił do swojej normy codziennej i miednica pozawala mi na przemieszczanie się (nawet po schodach, a co!).

Komentarze Facebook