Będzie o dzieciach a jakże, a właściwie o jednym, moim własnym, jedynym (jak narazie, ale ostatnio słowo nie zostało powiedziane, mysle ze kiedys stan posiadania powiekszy się, bo przeciez samemu to nudno) kochanym, imieniem Marysia. Będzie o książkach, bo niby czemu nie, mamy już niezła kolekcję, o której chętnie opowiem. O miłości do czekolady, czerwonego wina i męża własnego, może w odwrotnej kolejności. Bedzie o zabawkach, wnętrzach, i innych bzdurkach. O tytyłowych pomponach też.