Piotrek w delegacji, ja z dwójką dzieci i coraz większym brzuchem w domu.Sprzątnąć, ugotować, zająć się dziećmi, spacer, znowu coś sprzątnąć, odpocząć...Na szczęście dzień dobiegł końca.Maluchy śpią . Zuzia od 3 godzin, Zosia od pół.Ja nawet nie aż tak padnięta, ten wieczorny moment kiedy dziewczyny zasną dodaje zawsze jakiejś energii, cały ciężar dnia spływa jak po kaczce i robi się dobrze.Upiekłam maślane ciasteczka na jutro, nawet ładnie wyszły (i smacznie) .I w domu tak fajnie pachnie na świętą noc.Niech noc da reset ciału i "mózgu" i niech jutro będzie dobry dzień... dla Wszystkich :) 

Komentarze Facebook