Za szybko

Buty nie mieściły się na półkach.
Brakowało miejsca przy stole.
Brakowało dużych talerzy.

A rano roznosił się zapach sypanej kawy.
A na budzące się dzieci czekały naleśniki.
I co na obiad nie musiałam myśleć, bo był już zaplanowany.
I krokietów z pieczarkami mam całą lodówkę.
A z wózka dla lal nie odpada już koło.
i z ogródka chwasty zniknęły
I dzieci wybawione za wszystkie czasy...
No i ten Bóg, podobno, w dom...

I czułam się dobrze.
beztrosko,
jak na wakacjach trochę.

Było zamieszanie,
ciągle czegoś szukałam.
Plecy trochę bolały od spania na podłodze.
Było jeszcze głośniej niż zazwyczaj.
Ale było też weselej.

Byli goście.

Pozostały wspomnienia.

Piękne.

Za szybko minęły te trzy tygodnie.

Komentarze Facebook