Ślimak.

Korzystając z nieograniczonej ilości wolnego czasu na mym urlopie, kiedy to bez pośpiechu można rozkosznie cykać zdjęcia, zdarzało mi się absolutnie zatracić.Dzięki temu mam dla Was pokaźny zbiór fotek w różnych sytuacjach, miejscach i zestawach odzieżowych;-p.Tak więc od razu uprzedzam nowo poznanych - nie, nie mieszkam nad morzem  ;-)Byłam jeno na urlopie i namiętnie oddając się swemu nałogowi napstrykałam ich z tysiąc dwieście.Jedne lepsze, inne gorsze. Jako całkowitemu laikowi daję sobie do tego prawo;-)Jeśli chodzi o poniższe.Był taki dzień, gdy popołudniu rozpoczęła się burza. Taka potężna. Głośna i intensywna.Trwała dwie godziny.Zrobiliśmy sobie w jej trakcie leniwą drzemkę, a zaraz po wybraliśmy się na spacer.Wówczas to właśnie jeden jedyny raz Nacio miał szansę wypróbować swoje nówka funkiel kaloszki.Nad kaloszami zastanawiałam się długo.Zauroczyły mnie absolutnie kaloszki Cayole. Koniecznie te żółte, choć pozostałe są równie urokliwe.Tych nie mogłam niestety znaleźć w promocyjnej cenie, a cena regularna... Hyghhhmm.Pomogła mi zrozumieć, że kaloszki to w końcu tylko kaloszki. W zeszłym sezonie Nacio miał kalosze na nogach ze cztery razy. A stópina rośnie w tempie zastraszającym.Ciężko, bo ciężko - wyleczyłam się;-)Znalazłam na allegro kaloszki Coqui , do tego cena trafiła mi się ultra promocyjna, a kolorystyka przyciągała oko.

Komentarze Facebook