Przepraszam Cię Synku.

Nakrzyczałam dziś na moje dziecko.Z natury raczej nie jestem typową krzykaczką.A może, tak między Bogiem a prawdą, właśnie jestem, tylko staram się nie być.Z całych sił się staram, ale nie zawsze wychodzi.W modlitwie zawsze proszę: i napełnij mnie Panie spokojem i pokorą...A potem wydarza się coś - cyk - i z moich starań nici. Wrzeszczę.Na synka rzadko.Sama nie lubię, gdy się na mnie krzyczy.Nie cierpię tego i bojowa się robię, gdy ktoś tak wobec mnie czyni.Dlatego trenuję swą cierpliwość stale.Syn znacznie mi w tym temacie pomaga, bo sam do krzykaczy nie należy.I z pełną świadomością oraz dumą mogę powiedzieć, że grzeczny jest.I choć wiem, że w blogosferze dyskusji na temat pojęcia grzeczności ostatnio sporo, do tego stopnia, że gdy okazuje się, że dziecko twe grzeczne zwyczajnie, czyli upraszczając znacznie - miłe w obyciu z Tobą tudzież środowiskiem dookoła, to znaczyć zaczyna, że może emocjonalnie coś z nim nie tak, uciśnione albo chore, ewentualnie anemiczne. Pomimo to wszystko przyznaję - syn mój grzeczny, acz psotnik.No i własnie, zbliżając się do sedna.Jak można nakrzyczeć na grzeczne dziecko?Ano można.Mnie się zdarzyło.Bo umyłam sandałki, żeby do przedszkola synu w czystych poszedł.

Komentarze Facebook