A miało być tak pięknie...

Mąż mnie zapytał czemu na Kropce jest tak pusto, kiedy to powinien być tak intensywny czas?!

Praca, praca, praca...
A po pracy? W tramwaju - śpię.
Na stojąco śpię.
Widząc łóżko gnam na zbity, z przeproszeniem, pysk i walę się w ubraniu, jak wlazłam - tak leżę.
Nawet w pracy przykleiłam się do akwarium w gabinecie szefa i uspokajający rybi plusk ululał mnie w sekundę.

Walczyłam - bezskutecznie, już nie walczę. Poddałam się. Kropka chce spać - śpię. Kropka chce jeść - jem. Opróżniam zamrażarkę (chwała, że jestem chomikiem), oczami na zapałkach klecę kolejny rosół, czy jakiś inny jednogarnkowy badziew, wsuwam i wsuwam się w łóżko. Każdą chwilę, w której moje powieki leżą powyżej źrenicy zamieniam na ogarnianie domu i klecenie obiadów na kolejny dzień słabszczaka.

Mam problemy z toaletą, a brzuch robi się bębenkowaty niezależnie od konfiguracji spożytych pokarmów. Musiałam odstawić moje gastro-ratunkowe-tabletki. Zważam na wszystko, co jem, choć czasami myślę, jakimż to fartem żyje tyle pokoleń ludzi, kiedy ich matki nie wiedziały, tego wszystkiego, co my: paliły, piły, kawę wsuwały i inne frykasy???

Musiałam zakończyć odczulanie, więc jestem narażona na wszystkie infekcje mające początek w nosie. No i w plecy mam 1/4 kuracji :(
KROPKO! Tylko nie wykręć nam numeru, bo z tak wielu rzeczy trzeba dla ciebie rezygnować...

Komentarze Facebook