Matka się ukulturalnia

  Poszliśmy dziś z Adamem do teatru na "Riverdance", bo do końca miesiąca grają go w Dublinie. Bilety kosztowały dość sporo, ale kiedy to ja ostatnio byłam GDZIEKOLWIEK??? ;)  Dzieci odstawiliśmy do znajomej, gdzie bawiły się szczęśliwe 3h, a my myk - w samochód i do centrum. Nawet się wystroiłam z tej okazji niepowtarzalnej, mejkap sobie strzeliłam i ogólnie poczułam się na chwilę kobietą.   Spektakl cudny, taki klimatyczny, pełen energii, czasem nostalgiczny. Piękna muzyka. Niesamowity solista! I tancerka flamenco!

Komentarze Facebook