Kalina.

Nigdy nie pragnęłam fortuny.To znaczy czasami wyobrażałam sobie jak to jest wygrać milion...I móc ot po prostu sobie kupić torebkę od Luisa Vuittona.Nigdy natomiast nie żyłam w nastawieniu na bogacenie się.Nawet w pracy zawsze bardziej zależało mi na pochwale od szefa, niż premii.Lubię zakupy.Uwielbiam buty, kosmetyki, ciuchy - to prawda.Ale wszystko w granicach rozsądku.Jestem szczęściarą, bo dzięki mojemu mężowi możemy żyć na wygodnym poziomie.To jest przyjemne.Daje luz psychiczny. Poczucie bezpieczeństwa.Bardzo to doceniam i wcale nie ubolewam, że nie jesteśmy bogaczami.Bardzo współczuję natomiast ubogim ludziom. Zwłaszcza dzieciom, ludziom starszym, lub takim którzy pomimo swej ciężkiej pracy, a przy tym słabego zdrowia, pomimo spracowanych dłoni i hektolitrów wylanego potu, mogą pozwolić sobie na bardzo niewiele.Wstyd mi wtedy, że ja mam.Czuję tę niesprawiedliwość.Staram się dzielić, jednak zawsze czuję, że robię za mało.Podziwiam natomiast tych, którzy mając bardzo mało potrafią się podzielić.Jakiś czas temu usłyszałam w moim kościele, że łatwo pomagać, gdy się ma dużo, jednak prawdziwa sztuka to pomagać, gdy się ma niewiele...Pewnego dnia, całkiem niedawno, nasz domowy gwar przerwało ciche pukanie do drzwi.Zdziwiona pobiegłam, aby otworzyć.W pierwszej kolejności wzrok mój zatrzymał się na pęku pięknych, białych kwiatów kaliny.Trzymała go stara, spracowana dłoń mojej sąsiadki.- Dzień dobry. Przyniosłam Pani kwiatki.Zamurowało mnie.

Komentarze Facebook