7. Retrospekcja (3) – Trzeba umieć sobie radzić

Daniel tak jakoś w parę miesięcy po narodzinach Natalki przez chwiejność emocjonalną jakąś przechodził. Nigdy nie było wiadomo, w jakim nastroju będzie za minutę. Czy się roześmieje jak szalony, czy też wpadnie w totalną wręcz histerię z powodu sobie tylko znanego. Chodząca 15-kilowa bombka zegarowa. W jednej chwili człowiek kocha go całym sercem za wrodzoną i naturalną słodycz, w drugiej – najchętniej by go udusił, maksymalnie wkurzony...
I na przykład siedzę sobie spokojnie pracując w pokoju, Daniel gdzieś za mną bawi się. To zabawką trzaśnie o podłogę, to pośpiewa do siebie samodzielnie dobierając słowa pod improwizowaną melodię, to znów przeleci tupiąc jak mały słonik przez całą długość pokoju. Nagle czuję pukanie malutkiej rączki w krzesło...
- Mam coś! - radośnie oznajmia Daniel zza moich pleców.
Odwracam się i spoglądam na niego....

Komentarze Facebook