S.O.S mamy problem, nazywa się lato... Wspomnienia polskiej Mamy na emigracji

Spoglądam przez okno,
dziś znów niebo płacze,
płacze deszczem...

Nie wyjdziemy pobiegać boso po łące,
nie pozrywamy razem jagód czy malin w lesie,
i nie zawitamy na plażę, którą od tak dawna mamy w planach...
Nie poskaczesz na swojej trampolinie, choć jest tuż o krok, w naszym ogordzie,
i nie będziemy chlapać się wodą śmiejąc się na głos,
tak donośnie, że aż przeszkadzając niektórym sąsiadom...
Nie pozrywasz dla mnie kwiatków...
...wiem,  obiecałas mi to już dawno,
i nie zjemy lodów siedząc na trawie.
Nie będziemy odczytywać, co przedstawiają dziś chmury,
nie pobiegniesz za motylkiem i nie będziesz marudzić,
że jeszcze "5 minut"na placu zabaw...

I jutro prawdopodobnie też nie...

Tak mi smutno, bo widzę siebie i swoje dzieciństwo.
Gdy biegnę w lato do domu tylko po to, by przełknąć w locie obiad
i pokazać się rodzicom, że w ogóle istnieję, bo moje radosne życie toczy się na podwórku.
Tak mi smutno, bo widzę siebie całą upaćkaną świeżym arbuzem, gdy siedzę na murku z koleżankami,
lub gdy skaczemy w gumę aż do utraty tchu... Gdy kolor mojej skóry był taki piekny, bo muskany słońcem prawie każdego dnia...
Wspominam jasność nieba, zdarte kolana i fikołki na trzepaku. Wspominam nasze bitwy balonami z wodą, wspominam wieś
i ogniska... To ciepło lata, otulające moją twarz, żegnające się ze mną zaledwie na moment, byle do rana, do bladego świtu...
... i smutno mi tak gdy widzę, że Ty córeczko nie możesz czerpać z lata pełnymi garściami....
że nie możesz poznać go jako wspaniałą, nieodłączną przygodę młodości....

I nie mogę Ci obiecać, że jeszcze tego roku tego wszystkiego doświadczysz....

Kładę się spać,
lecz zamiast zasnąć mam przed oczyma Ciebie Haniu,
jak zbierasz z babcią truskawki, przybiegając do mnie z jedną w rączce, by nie było mi przykro,
że tylko Ty zjadasz takie skarby...
Widzę jak Sara zasypia w wózku z uśmiechem na buzi, bo promyki słonka śpiewają jej kołysankę.
Widzę jak biegniesz, odgarniając pospiesznie włosy z twarzy, jak gonisz biedronkę  i łowisz małe rybki w stawie...
Wyobrażam sobie Ciebie, tą ekscytacje, żar w oczach, bo jest lato, lato takie słodkie, kochane, wyczekiwane.
Gdzie tyle można, gdzie kolory są najpiękniejsze, gdzie od rana do wieczora można być z naturą najlepszymi przyjaciółmi....
Widzę, lecz dlaczego jedynie oczyma wyobraźni?

...

Jakże błachy może wydawać się ten problem wobec wielkich problemów tego świata...?
Jest dla większości niczym niedoprawiona zupa, lub nawet ostatni wypisany długopis....
Jednak dla mnie jest czymś poważniejszym,
jest brakiem możliwości smakowania prawdziwego dzieciństwa, w jakże znaczącym stopniu.
Bo tu gdzie mieszkamy lato zdaje się być przyjaciółką jesieni, ale nie ten złotej, pięknej,
a szaro burej, smutnej....

I smutno mi, że lato zasmuca, bo nie takie bawiło się ze mną na podwórku...

Lato przyjdź proszę, moje córki ugoszczą Cię z całą radością jaką mają w sobie,
te małe stworzonka Cię potrzebują, łakną Twojego uśmiechu...

Zapraszam...
Ja, zatroskana mama.

Carmen z bloga Our Creative Steps

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam