Mam dosyć! – czyli kryzys u Młodej Mamy

Kiedy urodziła się moja córka – chciałam robić wszystko idealnie. Szybko przekonałam się, że tak się nie da. Byłam zmęczona, szczęśliwa, ale po prostu zmęczona. Czasami miałam po prostu dosyć – mimo, że mała była bardzo grzeczna i mało płakała- tak ogromna zmiana w życiu, jaką jest narodzenie dziecka – musi odbić się na psychice zwłaszcza mamy (taty oczywiście też).

Nie pomaga też faszerowanie nas w reklamach wizerunkiem uśmiechniętej, zadbanej i zrelaksowanej mamy z pięknie ubranym, uśmiechniętym bobasem na ręku.

Jak mówią eksperci i doświadczone mamy (za którą pozwolę sobie uznać także siebie :)) – macierzyństwo to wielka radość, ale też nerwy, zmęczenie i czasem łzy. Nie kryjmy tych emocji, nie udawajmy, że wszystko jest wspaniale.

Oczywiście, nie dajmy się ponieść przy dziecku, ale błędem jest udawanie przed najbliższymi, jak chociażby przed mężem/partnerem.

Macierzyństwo to praca 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, mamy prawo czasami mieć dosyć!

Co zrobić, gdy dopadnie nas kryzys?

Kiedy chcemy uciec, wyjść chociaż na chwilę, oderwać się chociaż na moment? Jeśli mamy taką możliwość – poprośmy tatę dzidziusia, albo babcię, by zostali z maluchem na godzinkę, czy dwie – u mnie sprawdziło się wyjście do kina, do teatru, na plotki z przyjaciółką – wcale nie było to często – jeśli się udało – raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Można też zapisać się na jakieś zajęcia w pobliżu domu (np. fitness gdy już dojdziemy do siebie, albo ceramikę, wyrób biżuterii – w większych miastach jest w czym wybierać).

Jeśli nie mamy szans na dłużej wyrwać się z domu, albo nawet brakuje nam na to funduszy, możemy spróbować „domowych” sposobów.

Oto kilka z nich, może coś przypadnie Wam do gustu:

- przejażdżka samochodem – relaksowała mnie już wcześniej, gdy miałam ciężki dzień, teraz czasami też korzystam z tej metody – wsiadam do auta, biorę sok do picia i jadę... po prostu jadę przed siebie. Słucham radia, a czasem jadę w ciszy. Jeśli nikogo nie ma, jestem sama z dzieckiem, a nie mogę już wytrzymać – pakuję młodą do fotelika – ona albo zasypia, albo się uspakaja. A ja mam chwilę spokoju... Pamiętajmy tylko, żeby nie prowadzić, jeśli jesteśmy zbyt zmęczone lub roztrzęsione!

- czasami po prostu na chwilkę idę do innego pomieszczenia i oddycham głęboko. Wystarczy krótka chwila i jest lepiej. To świetny sposób, by szybko się uspokoić. Myślę nawet, żeby zapisać się na jogę, ale póki co – radzę sobie sama.

- targanie gazet – może brzmi śmiesznie, ale pomaga mi. Wyrzucam z siebie złość i agresję. Czasami targamy razem z młodą – ona ma zabawę, a ze mnie schodzą emocje.

- uderzam w szmaciany worek – nie mam worka bokserskiego, więc ze starej poszewki zrobiłam sobie mini worek treningowy :). Parę ciosów i już mi lepiej. Jeśli nie mogę akurat zostawić Małej – robię z tego śmieszną scenę – ona się śmieje, a ja uspakajam.

- śpiewam i tańczę – sama, albo z Małą.

- słucham muzyki, najlepiej klasycznej.

Drogie Mamy! Musimy dbać o swoje zdrowie, także psychiczne. Nie udawajcie przed sobą, że nic się nie dzieje, bo możecie doprowadzić się do depresji. Każdy ma prawo do chwili słabości. Wiem, że np. pokolenie naszych mam nie zawsze to rozumie, wiem, że część koleżanek będzie Wam wmawiać, że ich to nie dotyczy, że u nich jest super, że nie mają takich problemów – ale ja w to nie wierzę.

W każdym razie – ja się przyznaję – czasami mam dosyć, „podrzucam” dziecko mężowi lub babci i muszę chwile odpocząć. Nie widzę w tym nic złego. Dzięki temu czuję się lepiej, a jeśli mama jest zadowolona, to i dziecko lepiej się czuje.

Komentarze Facebook

Najnowsze

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam