Macierzyństwo - inne niż pokazane w kolorowych gazetach

W dniu w którym dowiedziałam się, że jestem w ciąży nawet nie domyślałam się jak będzie wyglądało moje życie za kilka miesięcy.

Starałam się funkcjonować tak jak wcześniej. Chodziłam do pracy, na zakupy, spotykałam się ze znajomymi i nawet przez krótką chwilę nie pomyślałam że ten błogi okres niedługo się skończy. Kompletowałam wyprawkę, biegałam po sklepach dumnie eksponując swój coraz to większy brzuszek i raczyłam się obrazkami słodkich bobasów na okładkach gazet.

Można nawet powiedzieć, że moje życie w tym okresie przypominało bajkę, która lada moment miała zakończyć się happy end'em czyli narodzinami pierworodnego.

No i stało się, zamiast kwiatków na Dzień Kobiet dostałam ślicznego różowego bobasa. Tego dnia rozpoczął się nowy etap mojego życia „pieluchy, kolka i łzy”. Wtedy też okazało się, że macierzyństwo wygląda nieco inaczej niż to z kolorowych gazet.

Po powrocie ze szpitala zaczęły się znienawidzone przez wszystkich rodziców kolki i walka o karmienie piersią bo przecież tak trzeba. Płacz, nerwy i ciągle zmęczenie dawały się we znaki. Po głowie chodziło tysiąc myśli a świadomość, że mąż, który był równie bezradny jak ja ale był, wróci do pracy i zostanę sama wywoływały u mnie ataki paniki „bo ja przecież nie dam rady”.

Na szczęście ci którzy byli przede mną zdążyli przetestować na swoich pociechach wszystkie apteczne specyfiki oraz innego rodzaju suszarkowo-radiowe zabiegi a nawet chętnie dzielili się tą wiedzą, dzięki czemu po dwóch tygodniach problem bolącego brzuszka się rozwiązał.

Każdego dnia uczyłam się życia od nowa i dochodziło do mnie, że na bycie rodzicem nie da się przygotować. Nie ma okresu próbnego, urlopu na żądanie, nie można się po prostu zwolnić. Matka ma być i już. W wolnych chwilach nadrabiałam zaległości poradnikowe, żeby być na bieżąco i za każdym razem zastanawiałam się czy oby na pewno wszystko jest tak jak powinno. Chodziłam do lekarzy, pytałam bardziej doświadczone matki, szukałam informacji w internecie. Szalałam.

Dopiero kilkanaście dni temu uświadomiłam sobie, że tak naprawdę moje dziecko bardziej niż chodzącej encyklopedii potrzebuje kochającej, spokojnej mamy.

Nie wiem czy to kwestia czasu czy zmiana podejścia ale czuję że wreszcie tworzymy jedną drużynę i gramy do jednej bramki. Ja nie chodzę już taka sfrustrowana, dziecko jest znacznie spokojniejsze i wreszcie cieszę się z bycia mamą.

 

Macierzyństwo jest ciężkie ale to co dostajemy w zamian jest warte każdej ceny.

 

W.G.

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam

Wpisy z blogów Mam

Czy fascynatory są modne?

MarysiaB, 21.04.2024

Jak dostać zestaw LEGO za darmo?

MarysiaB, 20.04.2024

Jaki syntezator na początek?

MarysiaB, 19.04.2024

Płatki jaglane na mleku

RozszerzanieDiety, 19.04.2024

Opowieści o kolorach

lecibocian, 18.04.2024